- Żyje. - usłyszałem czyjś głos powoli otwierając oczy.
Gwałtownie odsunąłem się uderzając głową o ścianę.
Przede mną stał nijaki szlachcic. Teraz zapewne znajdowałem się w jego nieskromnej posiadłości.
Młodzieniec przyglądał mi się z zaciekawieniem. Po chwili wyciągnął dłoń w moją stronę w kierunku włosów przysłaniających oko. Spodziewając się, co chciał zrobić natychmiast odsunąłem jego dłoń i wstałem wychodząc przez jeden z korytarzy. Zanim jednak wyszedłem usłyszałem krótką rozmowę młodzieńca i... tego drugiego:
- Znasz go? - pytał.
Cisza.
- Czy może on być niebezpieczny? - dopytywał.
Po krótkim milczeniu odpowiedział.
- Widzę go po raz pierwszy. Nie znam go. - powiedział stanowczym tonem, w którym można było dostrzec uczucie... żalu?
<Drasil? Lajf is brutal, Evan taki nieznany XD>
poniedziałek, 23 marca 2015
Od Drasil'a Cd. Evan'a
Właśnie miałem przeprowadzić się do Neapolu, by dołączyć do bractwa Assassynów. Oczywiście nie była to moja decyzja, bo jak mógłbym chcieć wyjechać nagle do obcego miasta, urwać kontakt z kochankiem(ale nim nie za bardzo się przejmuję, już mi się trochę znudził), a do tego dołączyć do jakiegoś klasztoru, czy co to tam ma być... Po pożegnaniu się z rodziną (oraz kochankiem)wsiadłem do powozu. Sługa poukładał moje kufry na dachu pojazdu po czym związał je dokładnie. Allegro przemienił się w swoją luzdzą postać i otworzył mi drzwi pojazdu. Stukajac laską o drewniane stopnie wszedłem do środka i usiadłem wygodnie, po chwili dołączył do mnie Allegro.
Podróż minęła nam spokojnie i już po 16 godzinach byliśmy na miejscu, a myśleliśmy, że będziemy musieli zatrzymać się w jakiejś przydrożnej gospodzie i tam spędzić noc. Allegro wyszedł pierwszy i przytrzymał mi drzwi. Dookoła powodu zebrała się pokaźna grupa ludzi, biednych ludzi, którzy liczyli iż rzucę im kilka złotych monet. Spojrzałem na mężczyznę, który rzucał się dość mocno w oczy, był znacznie wyższy, a do tego nie padł na kolana tak jak inni do o koła. Chłopak odwrócił się i ruszył w dal, a ja śledziłem go wzrokiem do aż nie oderwał mnie głos mojego osobistego lokaja.
- Idziemy, mój Panie? - w odpowiedzi kiwnąłem lekko głową.
Około godziny później ten dziwny gość znowu się napatoczył. W dodatku śmiał mnie przewrócić! Allegro podbiegł do mnie pośpiesznie stawiając mnie z powrotem na nogi oraz otrzymując moje ubranie z brudu.
- Jak śmiesz...! - podnosząc otwartą dłoń na wysokość ust mojego sługi.
- Nie tak głośno. - zacząłem spokojnym tonem składając dłoń w pięść. - Zabierz go ze sobą.
-Ale Panie...!
- Nie dyskutuj, jeszcze ktoś pomyśli, że jest martwy, a wtedy będziemy mieć kłopoty...- tak więc naburmuszony Allegro wziął zwłoki (hehehe XD ) na ręce i zaniósł je do posiadłości. Z relacji lokaja zostawił go w kuchni na podłodze, gdzieś w rogu.
<Evan? Tak się pisze opka XD>
Podróż minęła nam spokojnie i już po 16 godzinach byliśmy na miejscu, a myśleliśmy, że będziemy musieli zatrzymać się w jakiejś przydrożnej gospodzie i tam spędzić noc. Allegro wyszedł pierwszy i przytrzymał mi drzwi. Dookoła powodu zebrała się pokaźna grupa ludzi, biednych ludzi, którzy liczyli iż rzucę im kilka złotych monet. Spojrzałem na mężczyznę, który rzucał się dość mocno w oczy, był znacznie wyższy, a do tego nie padł na kolana tak jak inni do o koła. Chłopak odwrócił się i ruszył w dal, a ja śledziłem go wzrokiem do aż nie oderwał mnie głos mojego osobistego lokaja.
- Idziemy, mój Panie? - w odpowiedzi kiwnąłem lekko głową.
Około godziny później ten dziwny gość znowu się napatoczył. W dodatku śmiał mnie przewrócić! Allegro podbiegł do mnie pośpiesznie stawiając mnie z powrotem na nogi oraz otrzymując moje ubranie z brudu.
- Jak śmiesz...! - podnosząc otwartą dłoń na wysokość ust mojego sługi.
- Nie tak głośno. - zacząłem spokojnym tonem składając dłoń w pięść. - Zabierz go ze sobą.
-Ale Panie...!
- Nie dyskutuj, jeszcze ktoś pomyśli, że jest martwy, a wtedy będziemy mieć kłopoty...- tak więc naburmuszony Allegro wziął zwłoki (hehehe XD ) na ręce i zaniósł je do posiadłości. Z relacji lokaja zostawił go w kuchni na podłodze, gdzieś w rogu.
<Evan? Tak się pisze opka XD>
Od Evan'a
Było wcześnie rano, kiedy udało mi się opuścić moje ulubione miejsce spoczynku (czytaj: łóżko). Do sypialni wleciało świeże powietrze, które dostało się przez otwarte okno. Słoneczne promienie także zawitały w pomieszczeniu. Postanowiłem nacieszyć się tym pogodnym dniem. Wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę miasta.
Dotarłem do centrum, gdzie znajdowały się różnorodne sklepy, karczmy, parki...
Zauważyłem nadjeżdżający powóz.
- Szlachcic... - pomyślałem ignorując to.
Teraz wiele tu takich.
Choć po chwili ujrzałem, jak... dziecko? Tak, dziecko wysiada z ekstrawaganckiego wozu. Niewiele brakowało bym wybuchnął śmiechem na jego widok. Przyjrzałem mu się nieco lepiej i dostrzegłem czarną szramę na jego lewym policzku.
Coś mi to mówiło... tylko co? Nie mogłem sobie przypomnieć...
Młodzieniec skierował wzrok na mnie. Odwróciłem się więc i poszedłem przed siebie nie przejmując się tym zbytnio. Zrobiłem się głodny...
Po godzinnym siedzeniu w jednym z barów zdecydowałem się odwiedzić inne miejsce.
Poczułem się słabo. Wszystko w okół mnie się kręciło... nie muszę chyba wspominać, jak wielu ludzi potrąciłem w ciągu kilku minut. Aż wpadłem na jakże dorosłego "panicza"...
Przewróciłem się.. jego w prawdzie też. Po takim czymś zapewne spędziłbym kilka dobrych lat w więzieniu.
- Przepraszam... wybacz mi to... - wymamrotałam.
Straciłem przytomność.
<Drasil? Czo teraz?! XD>
Zauważyłem nadjeżdżający powóz.
- Szlachcic... - pomyślałem ignorując to.
Teraz wiele tu takich.
Choć po chwili ujrzałem, jak... dziecko? Tak, dziecko wysiada z ekstrawaganckiego wozu. Niewiele brakowało bym wybuchnął śmiechem na jego widok. Przyjrzałem mu się nieco lepiej i dostrzegłem czarną szramę na jego lewym policzku.
Coś mi to mówiło... tylko co? Nie mogłem sobie przypomnieć...
Młodzieniec skierował wzrok na mnie. Odwróciłem się więc i poszedłem przed siebie nie przejmując się tym zbytnio. Zrobiłem się głodny...
Po godzinnym siedzeniu w jednym z barów zdecydowałem się odwiedzić inne miejsce.
Poczułem się słabo. Wszystko w okół mnie się kręciło... nie muszę chyba wspominać, jak wielu ludzi potrąciłem w ciągu kilku minut. Aż wpadłem na jakże dorosłego "panicza"...
Przewróciłem się.. jego w prawdzie też. Po takim czymś zapewne spędziłbym kilka dobrych lat w więzieniu.
- Przepraszam... wybacz mi to... - wymamrotałam.
Straciłem przytomność.
<Drasil? Czo teraz?! XD>
Drasil Vanderhert
Nick na howrse: herma18
• • •
Imię i nazwisko: Drasil Vanderhert
Pseudonim: -
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16
Orientacja : Biseksualizm
Frakcja: Asasyni
Partner: Owszem, Drasil posiada drugą połowę, lecz różnica wielu kilometrów nie ułatwia mu bycia aniołkiem.
Krewni: Ojciec - Allen Vanderhert
Matka - Valentina Vanderhert
Aparycja: Dość niski chłopak o szaryo-fioletowy włosach. Jego prawe oko jest koloru szarego, natomiast lewe- fioletowe. Jest bardzo zgrabny oraz drobnej postury. Na lewym policzku posiada czarną szramę, którą posiada od urodzenia.
Osobowość: Drasil to raczej typ pospolitego panicza, czyli ściślej mówiąc... zrozumiały oraz zapatrzony w siebie. Uważa, że wszystko mu się należy, zawsze dostaje to czego chce. Nie lubi ludzi, a zwłaszcza tych małą ilością pieniędzy. Jednak jest dobrze wychowany, dobre maniery oraz etykietę zna na pamięć. Potrafi być bardzo charyzmatyczny. Dla ukochanego i tylko dla ukochanego, jest kochany, słodki, uroczy i w ogóle rzygam tęczą.
Umiejętności: Zalicza się do tego dar wydawania rozkazów?
Magiczne zdolności: Raz posiada czarne, królicze uszka oraz ogonek, a raz nie.
Inne:
• Kilka pierwszych lat swojego życia spędził w domu dziecka, zaadoptowała go rodzina Vanderhert, prawie nic nie pamięta z tamtego okresu.
• Posiada opiekuna/pupilka, szopo praczo człowieka, Allegro:
Inne zdjęcia:
Subskrybuj:
Posty (Atom)